Podróż z dzieckiem w góry - Czeski Raj. Siódmy miesiąc życia.

W kolejną podróż w góry wybraliśmy się z dzieckiem dopiero 7 miesięcy po pierwszej wycieczce. I to nawet nie dlatego, że baliśmy się jechać z małym dzieckiem ale dlatego, że urodziło się we wrześniu, w październiku były jeszcze warunki pogodowe ale później zrobiło się za zimno, później za śnieżnie a koniec końców za deszczowo, żeby maluch miał jakąkolwiek radość z pobytu.

Majówka zapowiadała się zimna i deszczowa, ale nie w Czechach. wyruszyliśmy po śniadaniu samochodem i o ile pod Poznaniem pogoda była idealna, o tyle im bliżej czeskiej granicy tym bardziej się psuła.
Odkryliśmy, że kumulacja chmur zatrzymała się w Szklarskie Porębie. Za nią było już pięknie i słonecznie.

Tip nr 1 - nie jedź z dzieckiem za dnia, jeśli nie jest przyzwyczajone do siedzenia tyle godzin w samochodzie

Nasze jest i w dodatku jest melancholijnego usposobienia, więc ze spokojem ruszylismy za dnia.

Tip nr 2 - zabawki.

My od zawsze dajemy jej maks 3 na raz, żeby jej nie przestymulować, ew. miskę z tematycznymi rzeczami. Być może to pomaga jej się bawić jedną na raz przez dłuższy czas. Na drogę wzięłam łącznie siedem, wystarczyło pięć.

Tip nr 3 - rymowanki, piosenki, zabawy paluszkowe

Nieodzowny zapełniacz czasu w drodze do celu.

Tip nr 4 - stacje i restauracje z przewijakami

W sieci dostępne są wyszukiwarki stacji, które przewijaki posiadają. Ich różnorodność zaskakuje - od tych plastikowych, sterczących ze ścian, do wielkich, drewnianych jak przyniesionych z domu.

Jeśli nie tam, to najlepiej zatrzymać się w dużych restauracjach i zajazdach, zwykle mają. Jeśli nie, to zostaje do przebierania auto albo, jak w naszym przypadku, zaplecze pizzerii w której byliśmy jeszcze, jak nasze dziecko zamieszkiwało mój brzuch. Bardzo urocze przeżycie :)

Tip nr 5 - jedzenie w drodze. 

Tu prosta sprawa. Termos z wrzątkiem, mleko modyfikowane oraz woda w butelce. Obiadek typu Gerber i deserek ze słoiczka także ułatwiają sprawę.



Naszym celem był Czeski Raj. Zdecydowaliśmy się na pensjonat położony w jego sercu, skąd nie było daleko zarówno do atrakcji, jak i do większych miast, gdyby zaszła taka potrzeba.
Ceny bardzo podobne do polskich, przy czym apartament wyszedł  taniej - dwa pokoje + łazienka + aneks kuchenny za 50zł/doba. Widok na ogród, telewizor w pakiecie, latem mini basen, restauracja na dole a gości poza nami w zasadzie nie było. Raz zauważyłam jeden samochód z Polski, ale po nocy znikł.


Nasz wyjazd był niskokosztowy z uwagi na spore wydatki, jakie ponieśliśmy wcześniej.

Przy okazji uskutecznialiśmy pedagogikę Montessori także na wyjeździe :)



Tip nr 6 - wybieraj małe pensjonaty lub agroturystykę, względnie mało popularne schroniska, a zaoszczędzisz sporo pieniędzy.

Tip nr 7 - własna wałówka bardzo upraszcza sprawę. Zabraliśmy produkty do śniadań i kolacji oraz gerbery dla dziecka. Obiady jedliśmy lokalne, wychodziło po ok 25zł/os/obiad.



Przed wyjazdem sprawdzaliśmy, czy nasze dziecko wytrzymuje nerwowo 2-3h wycieczek chodząc z wózkiem po lokalnej puszczy, co jest dla nas tipem nr 8. Niestety dla nas dziecko zapałało nienawiścią do spacerów w wózku i przypomniało sobie, że kangurowanie w chuście było super. Stąd mimo że wzięliśmy wózek częściej wrzucaliśmy ją do chusty, albo do nosidła. Dało nam to trochę w kość, więc jeśli planujecie spacery po górach, to tip nr 9 - poćwiczcie przed wyjazdem. Ja dałam radę bo 3x w tygodniu i tak ćwiczyłam, ale widziałam, że mąż się spocił ;)

Wysokość gór pozwalała na zabranie takiego malucha (sprawdźcie wcześniej, czy możecie), także ruszyliśmy przez skały...


...zamki....





...jawory...


...schody...


...a nawet zeszliśmy do jaskiń


Jak zniosło to dziecko? Z zainteresowaniem rozglądało się wokół na spacerach, zasnęło znudzone na zamku a przy wejściu do jaskiń zamarudziło po czym przestraszyło się nagłej ciemności jaką na moment zafundowała nam pani przewodnik i... zasnęło.

Tipy praktyczne podczas wędrówek:

-niech jedno z Was zawsze nosi w pogotowiu parasolkę oraz ubranka na zmianę, do tego zestaw obowiązkowy czyli termos, butelka z wodą, gerber obiadowy i owoce (jeśli na wycieczce wypadnie pora obiadowa), mm (chyba, że karmisz piersią), kilka pampów na zmianę, pieluszka tetrowa, mokre chusteczki, woreczki oraz co się bardzo przyda - podkład higieniczny,

-nie w każdym lokalu jest przewijak. Raz przewijaliśmy na stole na zapleczu, innym razem w aucie ale raz na klapie sedesu w toalecie 1,5x1,5m. Wierzgające, turlające się niemowlę. Hardcore, ale na zewnątrz wiało,

-gdy nie wieje i jest względnie ciepło, można przewijać dziecko pod wiatą,

-wybierajcie szlaki z których można szybko zejść w razie nie przewidzianych okoliczności (np. dziecko ma dość noszenia i wycieczki w ogóle),

-Filtr przeciwsłoneczny obowiązkowy, nawet jeśli jest zachmurzone!






Miło nas zaskoczyło:

-reakcje ludzi na wędrujące dziecko. To, że jest małym turystą, jest słodka i ma dwa zęby usłyszeliśmy chyba w trzech językach ;) 

-Czesi też obchodzą 1 maj i wszystko było pozamykane. Jakos nie przyszło nam do głowy sprawdzić...

-mieliśmy bardzo miłą historię: jadąca autem pani widząc, że idę o siódmej rano z dzieckiem zatrzymała się zapytać, czy nie podwieźć bo myślała,że jestem wędrującą od miasta do miasta turystką, jakich było tam wielu ;) Jak usłyszała, że szukam piekarni bo miała być niedaleko wyjaśniła mi, że jednak trochę drogi tam mamy, więc podskoczyła dla nas sprawdzić, czy jest otwarta (była od 10), próbowała dostac się do niej po znajomości i kupić nam bochenek a jak nie udało jej się dopukać, to wróciła i wyjaśniła mi co i jak. Bardzo to było fajne!

Droga powrotna wyglądała podobnie jak dojazdowa z tym że wysiadłyśmy na dworcu we Wrocławiu i pojechałyśmy w przedziale dla matki z dzieckiem na Podkarpacie...ale to już inna historia :)


Anna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram