Podróże z niemowlęciem - podróż pociągiem. 4 miesiąc życia.

Jedną z rzeczy przez które dowiedziałam się, że jestem szaloną, odważną matką jest podróż pociągiem z niemowlęciem.

Szczerze przyznam, że patrząc na to jak duży komfort podróży mieliśmy - nie spodziewałam się tego.

Zebrałam natomiast odpowiedzi na pytanie, co jest takiego strasznego w podróży pociągiem z 4 miesięcznym dzieckiem? Oto i one razem z moimi doświadczeniami:

1.Jeszcze krótki przejazd to może, ale jechałaś 12 godzin!!

To prawda. Zrobiłyśmy we dwie nocną trasę z Rzeszowa do Poznania.

2.Będziemy się cisnąć między tłumem ludzi

Na krótką trasę, to może bym się i porwała, ale ja też nie byłabym przekonana do takiej podróży drugą klasą. Pierwszą, jak się kiedyś niestety przekonałam, też nie zawsze pojedziemy komfortowo, bo najbardziej oblegane trasy, dni i godziny nabijają pociąg aż po sufit w obu klasach.

Dlatego wybrałyśmy wagon sypialniany.

3.Dziecko będzie marudzić, nudzić się..

Podobnie jak z autem i tu wybrałam porę wieczorną (wyjazd po 19:00), aby dziecko wkrótce potem zasnęło.

4. ...będzie zestresowane...

Myślę, że to indywidualna sprawa każdego dziecka. Jedne są bardziej a drugie mniej otwarte na nowości a jak będzie to się dopiero okaże, jak się spróbuje. Gdybym miała dziecko, które boi się wszystkiego co nowe, to najpierw spróbowałabym przejechać krótką trasę, zanim porwałabym się na tak długą.

Ze swojej strony starałam się także utrzymać rutynę dnia, żeby dziecko wiedziało co je zaraz czeka mimo nowości, jaką był pociąg. To samo tyczyło się wieczoru. Po rozmieszczeniu się w przedziale wypadała pora na zabawę (pokazywanie widoków za oknem, czytanie na głos książki), kąpiel (mycie chusteczkami), kołysankę i spanie. Ku radości dziecka - spało ze mną otulone woombie.

5. ...będzie płakać, ludzie będą się wkurzać...

Tak zwane patrzenie "co ludzie będą...". Jakby nie patrzeć zapłaciliśmy uczciwie za bilet a dziecka nie podżegamy do płaczu ani nie bijemy. Płacze, bo inaczej nie umie się komunikować. Trudno. Mnie też przeszkadzają głośne rozmowy, czosnkowy oddech czy chrapanie, a ludzie to robią.

Inna sprawa że wagony sypialniane są nabite właśnie rodzinami z dziećmi, także wszyscy jechaliśmy na tym samym wózku (omen nomen). Za ścianą miałam dwumiesięczną dziewczynkę, także mieli tam jeszcze weselej a jednak wszyscy przeżyliśmy.

Uzupełniając - moja córka popłakała około 10-15 minut przed snem, co zdarzało jej się wtedy i w domu, po czym zasnęła i spała do rana z dwoma pobudkami na karmienie. Dziewczynka z przedziału obok także popłakała chwilę i zasnęła.

6.BAGAŻE!!!

Chyba najczęstsza uwaga. Co my zrobimy z bagażami... Ten temat przypominał krótki dramat o wzrastającym napięciu. Najpierw wnosimy wszystko sami w zębach do pociągu, popędzani przez wrzeszczącego konduktora i wrzeszczące dziecko. Potem to dziecko wrzeszczy do rana. Ludzie wymownie zaglądają nam do przedziału i pukają się w czoło. My przepraszamy i przepraszamy i przepraszamy... a pod koniec podróży rzucamy się wyrzucać bagaże, pakować dziecko pod rękę, pędzić do drzwi..a drzwi się zamykają, pociąg rusza dalej, nasze bagaże są rozkradane ze stacji przez lokalną grupę...

STOP

Po kolei.
Jeśli jedziemy faktycznie z dużą ilością bagażu albo po prost dodatkową torbą dla dziecka, której nie mamy jak chwycić, to po prostu organizujmy sobie pomoc przed pociągiem w nim i wychodząc z niego. Mnie przywiozła na stację rodzina i najpierw zaniosłam i zostawiłam w przedziale na chwilę dziecko w nosidełku, po czym wrzucałam do środka podawane torby. Pociąg ruszył a ja je zanosiłam do przedziału, na końcu odpięłam dziecko.

Obudziłam się 45 minut przed dojazdem na stację, żeby mieć czas na przewinięcie i nakramienie małej oraz ogarnięcie siebie a potem jej do wyjścia. 10 minut przed stacją zaczęłam wynosić i składować pod drzwiami torby, na końcu wyniosłam dziecko w nosidełku.

Wyszłam z dzieckiem z pociągu i odstawiłam je na moment po czym konduktor i dwóch uczynnych pasażerów (zawsze warto prosić!) podali mi wszystkie rzeczy. Odebrał mnie mąż.

Im mniej mamy osób które nam pomogą wrzucić rzeczy i je odebrać, tym bardziej korzystałabym z czysto ludzkiej życzliwości pasażerów i konduktora, któremu zreszta zależy na czasie więc woli pomóc niż stać i patrzeć, jak się pakujemy.

7.Inni pasażerowie śpiący w przedziale.

Przyznam - zaszalałam. Wykupiliśmy przedział typu single, widoczny na zdjęciach. Wyszło ok 300zł, za to podobna cena wyszłaby za paliwo. Miałyśmy komfort i przedział, bardzo nowoczesny, na wyłączność.
Widząc teraz, że podróż bardzo córce się spodobała (rozglądała się dookoła i wydawała pocieszne dźwięki), teraz zarezerwowałabym przedział damski z 4 łóżkami a gdy będzie starsza przerzucimy się na kuszetki. Nie zakładałabym na zapas, że pasażerowie będą niemili a dziecko z humorami. Po prostu trzeba spróbować. Czasem strach ma wielkie oczy a rzeczywistość okazuje się znacznie prostsza. No i jak wspomniałam - przedziały sypialniane są zapełnione głównie rodzinami z dziećmi, także każdy może mniej więcej rozumieć naszą sytuację, nawet przy najczarniejszym scenariuszu.

P.S.W wagonie jest nawet prysznic! :)




Anna

4 komentarze:

  1. Po głębszym przemyśleniu, też bym wybrała taką formę. Pomijając to, że przeraża mnie jakakolwiek forma podróży z dzieckiem (te toboły, ubranka, zabawki, pieluchy a i tak czegoś na pewno braknie ;) ) wolałabym, żeby maluch miał możliwość "rozprostowania nóg" zamiast gniesc się tyle czasu w foteliku. Widzę, że nawet ekspres że sobą zabralas, więc wygoda na 100% :)
    BTW to ja, Czeri, tylko hasła nie pamiętam do Czeri konta 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:) My uwielbiamy jeździć pociągiem, więc popieramy Was absolutnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, pokazalas ze z maluchem jak sie chce to mozna ;-)a pociag nie jest taki zly jak sie większości wydaje

    OdpowiedzUsuń
  4. Takim pociągiem to można jechać ��

    OdpowiedzUsuń

Instagram